piątek, 21 sierpnia 2015

Czas na 10. wielki tour


Od środy jestem w okolicach Malagi, ostatnie przygotowania do Vuelta a Espana są w toku. Dzisiaj czeka nas rekonesans trasy otwierającej wyścig drużynowej czasówki. Ma tylko 7,4 km, ale nie jest najłatwiejsza i miejscami zapowiada się bardzo specyficznie. Sporo nerwów, niewiele minut i będzie po etapie, ale wcześniej trzeba się do niego dobrze przygotować.

Bardzo się cieszę, że stanę na starcie Vuelty, bo różnie mogły się sprawy potoczyć. Jak wiecie, na początku zeszłego tygodnia miałem na treningu wypadek. Kierowca nie zatrzymał się przed znakiem stopu, gdy jechałem ok. 50 km/godz. Zdążyłem trochę wyhamować, ale walnąłem twarzą w bok samochodu. Na szczęście jedyny ślad po tym zdarzeniu to u mnie ruszająca się jedynka. Tylko następnego dnia musiałem zmodyfikować plan treningowy, ale poza tym zrobiłem wszystko to, co sobie założyłem przed Vueltą.

Pierwsze etapy wyścigu będą pewnie strasznie nerwowe, jak to w wielkim tourze. Trzeba będzie jechać uważnie tym bardziej, że już 2. i 4. etap kończą się na podjazdach. Zależy mi na dobrym wyniku, ale nie stawiam przed sobą żadnych konkretnych celów. To mój 10. wielki tour i podchodzę do niego ze spokojem. Pojadę z dnia na dzień i skupię się na walce o dobre miejsce w generalce albo o etapy w zależności od tego, jak ułoży się wyścig. Mam przyjemne wspomnienia z Vuelta a Espana i chciałbym je podtrzymać.

Trasa w tym roku wydaje się wymagająca, ale Vuelta przyzwyczaiła już w ostatnich latach do ciężkiej harówki. Na dwóch etapach zrobimy ponad 5000 m przewyższenia, a w całym wyścigu są aż 44 podjazdy. Nie znam ich, ale nie martwi mnie to, nasz sztab dobrze je rozpracuje i każdego dnia przekaże wszystkie przydatne informacje. Najtrudniej zapowiadają się pierwsze dwa tygodnie. Jeśli będę się dobrze czuł, mogę liczyć na odpowiednie wsparcie ekipy. Skład mamy dostosowany do trasy. Są w nim dobrzy górale, ze sprinterów jest tylko Richeze, mamy też młodych, którzy będą pewnie atakować.

Lista startowa wyścigu robi wrażenie. Ze ścisłej czołówki zabraknie tylko Contadora. Najlepsi mają już w tym roku w nogach sporo kilometrów i trudno wskazać jednego faworyta, dlatego tym ciekawsze ściganie się zapowiada. Ja również postaram się dostarczyć Wam dobrych emocji. Nie udało się spełnić podobnych nadziei podczas Tour de Pologne. Być może przyczyną gorszego wyścigu jest zmiana przygotowań w stosunku do zeszłego roku –  tym razem byłem przed TdP na wysokości, a w zeszłym roku trenowałem w lipcu w Polsce. Nie analizuję jednak tego, będę mądrzejszy za trzy tygodnie. Teraz liczy się tylko forma na Vuelcie.

sobota, 1 sierpnia 2015

Gotowy na Tour de Pologne

fot. Bettini

Czas powrócić na krajowe szosy. Jak dla każdego polskiego kolarza, Tour de Pologne to dla mnie bardzo ważny wyścig i chcę w nim osiągnąć dobry wynik. Motywacji po nieudanym Giro mi nie brakuje. O zwycięstwie w TdP od lat decydują sekundy. Trzeba dotrzeć bez strat w góry, a tam mieć oczy dookoła głowy i odpowiednio reagować na to, co się dzieje na trasie. Generalkę ostatecznie ustali czasówka w Krakowie, jednak dobra sytuacja wyjściowa przed finałem to warunek konieczny powodzenia.

Można powiedzieć, że rozpocznę w niedzielę sezon od nowa. Po mistrzostwach Polski odstawiłem rower i po tej przerwie trzeba się było dobrze przygotować do kolejnych wyścigów. Prawie cały lipiec spędziłem we Włoszech – tydzień nad morzem, dwa tygodnie w górach. Wykonałem tam dobrą robotę i zrobiłem odpowiednią bazę przed Tour de Pologne i Vuelta a Espana. Szczególnie przed Vueltą może się przydać przetarcie z włoskich gór, w których upał był w tym roku wyjątkowy. Na wysokości 2000 m temperatura sięgała 30 stopni C. Solidnie potrenowałem na słynnych podjazdach nawet po 6 i 7 godzin dziennie. W okolicach Livigno jeździ pół peletonu, więc nie brakowało kompanów do treningu, ćwiczyłem m.in. wspólnie z Maciejem Bodnarem i Pawłem Poljańskim. Po powrocie do domu w ostatnim tygodniu miałem dobre treningi w swoich okolicach i czuję się gotowy na wyścig. Jazda za skuterem poprawia szybkość, ale nic nie zastąpi prawdziwego ścigania się, dlatego pierwsze etapy będą ważne dla odpowiedniego rozkręcenia nogi.

Nasz skład na Tour de Pologne uważam za optymalny. Na płaskich etapach swoją moc powinni pokazać sprinterzy Modolo, Bonifazio i Ferrari, a reszta ekipy, czyli ja, Ulissi, Mori, Cattaneo i Conti, będzie miała za zadanie skuteczną walkę w górach. Wszyscy wracamy do walki po dłuższej przerwie i jesteśmy głodni wyścigów. Przed przerwą startowałem w Sobótce i mogę być zadowolony ze swojej jazdy na mistrzostwach Polski, wcześniej w Szwajcarii zmęczenie po Giro zrobiło swoje. Choć nie udało mi się śledzić zbyt dokładnie Tour de France, bardzo mnie ucieszyły zwycięstwa Rubena Plazy z Lampre-Merida i Rafała Majki, którym mocno gratuluję. Ruben to bardzo sympatyczny gość i jest mi tym bliższy, że jest moim rówieśnikiem. Wierzę, że w tym sezonie pójdę jeszcze w jego ślady. Trzymajcie kciuki, do zobaczenia na trasie!