Jestem już w Hiszpanii, gdzie w
sobotę rozpocznie się być może mój najważniejszy wyścig w sezonie. Dzisiaj
ćwiczyliśmy na torze w Jerez przed otwierającą Vueltę drużynową
czasówką. Będziemy mieli do przejechania tylko 12 km, ale trzeba się do nich
dobrze przygotować, żeby nie zaniedbać żadnego szczegółu.
Po Tour de Pologne trochę
odpocząłem, a później wróciłem do dłuższych treningów. Jestem zadowolony ze
swojej jazdy na TdP, szczególnie biorąc pod uwagę to, że nie miałem ścigania w
nogach, a cała czwórka, która mnie wyprzedziła, była po Tour de France. Po
nieudanym Giro Tour de Pologne dał mi powody do optymizmu i chcę potwierdzić
swoją dobrą dyspozycję na Vuelcie. Trzy tygodnia ścigania to kawał czasu i
wiele może się wydarzyć, ale mam nadzieję, że sprawy dobrze się dla mnie ułożą.
Będziemy jechać z dnia na dzień i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jestem jeszcze przed najważniejszymi
odprawami taktycznymi, ale numer jeden zobowiązuję i z pewnością zadaniem
Lampre-Merida będzie pomoc Chrisowi Hornerowi w obronie tytułu. W Tour of Utah
był drugi i myślę, że odbudował się już po ciężkiej kontuzji. Zapowiada, że mocno powalczy o wygraną i mam nadzieję, że tak będzie. Skład na Vueltę
mamy silny. Horner i Anacona pokazali ostatnio moc w Stanach, Serpa jest po
Tour de France, Pozzato też ostatnio dobrze kręcił w Eneco Tour. Czeka nas
jednak trudne zadanie, bo obstawa na wyścig nie mogła być lepsza. Giro d’Italia
i Tour de France razem wzięte – tak wygląda zestaw najlepszych kolarzy tegorocznej
Vuelty, lista chętnych do podium jest długa. Trochę przesadzili, ale co zrobić,
trzeba stawić im czoła. Chcę ukończyć wyścig na wysokiej pozycji, jednak wiele
zależy od tego, jakie będą założenia taktyczne mojej ekipy. O swoją formę
jestem spokojny.
Zerkałem na trasę niektórych
etapów Vuelty i znam część podjazdów, pokonywałem je na wyścigu dwa lata temu.
Wszystkie pozostałe będę miał dobrze rozpracowane dzięki naszemu dyrektorowi
sportowemu, Matxin Fernandez zna chyba każdą drogę w Hiszpanii. Osiem etapów z metą
na podjeździe, trzy czasówki, pięć etapów dla sprinterów i kilka pagórkowatych
– taki zestaw mi pasuje. Zabraknie Pirenejów, ale kraj jest na tyle górzysty,
że organizatorzy nie mieli pewnie problemów ze znalezieniem dobrych podjazdów.
Startowałem w Vuelta a Espana dwa razy i lubię ten wyścig, także ze względu na pogodę.
Mam nadzieję, że za trzy tygodnie będę mógł stwierdzić to samo.
Dziękuję za wsparcie, które mocno
odczuwałem podczas Tour de Pologne. Trzymajcie kciuki za dobrą Vueltę, postaram
się, żeby właśnie taka była w moim wykonaniu.